Czytelnia

Jacek Borkowicz

Zrozumieć Azję, Dyskutują: Maria Krzysztof Byrski, Krzysztof Gawlikowski, Henryk Lipszyc, Stanisław Zapaśnik, Jacek Borkowicz, Wojciech Górecki, WIĘŹ 2000 nr 7.

Otóż w Azji Wschodniej, na gruncie cywilizacji konfucjańsko-buddyjskiej, ten paradygmat nie funkcjonuje, ponieważ przyjmuje się, że mamy do czynienia z całą hierarchią bytów. Pozycja każdej jednostki jest odmienna, ze względu na ową hierarchiczną strukturę: ktoś jest starszym bratem, a ktoś młodszym, ktoś jest stryjem, a ktoś pociotkiem i tak dalej. Mamy zatem fundamentalne założenie, iż ludzie nie są równi i należą do szerszej hierarchii istot. Dla Chińczyka więc pytanie o ogólnoludzkie wartości jest do pewnego stopnia absurdalne, podobnie jak dla panów pytanie o wartości uniwersalne dla ludzi, gęsi, tygrysów i piesków domowych. Pamiętajmy przecież, że tam przyjmowana jest dość szeroko koncepcja reinkarnacji w ramach całego świata zwierzęcego, ludzie nie są odeń oddzieleni przepaścią, jak w cywilizacji chrześcijańskiego Zachodu.

Co nie znaczy, że w cywilizacji konfucjańsko-buddyjskiej nie ma pewnych elementów myślenia o wartościach uniwersalnych czy o uniwersalnych zasadach. Konfucjanizm z całą pewnością był próbą sformułowania etyki uniwersalistycznej. Przypomnę sławne powiedzenie Konfucjusza: si haj zhi nei jue xiondi ye „między czterema oceanami (czyli w świecie) wszyscy są starszymi i młodszymi braćmi”. Konfucjusz nauczał swoich uczniów, że nawet jeśli idą do barbarzyńców, to powinni przestrzegać norm barbarzyńców. Nawet w chińskiej mitologii mamy opowieść, jak to Yu Wielki, założyciel legendarnej dynastii Xia, gdy dotarł do kraju nagich, na granicy zdjął z siebie ubranie, by nie urażać miejscowych krajowców swoim ubiorem.

Jeśli chodzi o wolność, to samo to pojęcie w Azji Wschodniej nie było znane, jest tłumaczeniem, wprowadzonym i jakoś tam upowszechnionym w górnych warstwach elit w latach dwudziestych XX wieku. Na gruncie tej wiedzy, którą mam i znajomości klasyków, przez których przebrnąłem, nie da się znaleźć pojęcia wolności, a jeśli już, to w takim szczególnym sensie — wolności do samodoskonalenia się. To jest jednak zupełnie inna wolność. Co innego z pojęciem godności, które jest tam znane, tylko inaczej określane i inaczej przeżywane.

MKB: Ja godność rozumiałbym jako wierność prawdzie. Człowiek jest wierny swojej wizji prawdy, gotów jest jej bronić i wymaga dla niej szacunku. Nie mam żadnych wątpliwości, że cywilizacja indyjska tak właśnie godność rozumie. Świadectwa historyczne mówią np. o braminach, odmawiających — za cenę życia — zjedzenia wołowiny, ponieważ uważali, że to kłóci się z prawdą. Natomiast z indyjskiego punktu widzenia wolność, rozumiana jako wolność chcenia, jest częścią uwikłania człowieka w rzeczywistość wymierną. Pojęciem par exellence indyjskim, które zresztą przyjęło się szeroko w Azji, jest pojęcie wyzwolenia, rozumianego jako wolność od chcenia.

SZ: Kiedy Europejczyk mówi o godności, ma na myśli niezbywalną wartość, przypisywaną jednostce ludzkiej bez względu na to, kim jest. Otóż takiej wartości nie ma, jak sądzę, w Azji, przynajmniej w tym kręgu kulturowym, który poznałem. Nie ma, ponieważ nie ma tam po prostu czegoś takiego, jak wyobrażenie istoty człowieczeństwa, związanego z pojęciem analogicznym do chrześcijańskiego pojęcia duszy, czy nowożytnej idei natury ludzkiej, które w naszej kulturze jest podstawą uprawnień jednostki do oczekiwania w każdej sytuacji szacunku od innych.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 następna strona

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?