Komentarze

wróć do menu komentarzy

wróć do archiwum

blog ks. Andrzeja Draguły

Mój komentarz do wszystkiego

blog ks. Andrzeja Draguły
29 stycznia 2014

„Bestie”, klasztor i nawrócenie




Patryk Stanik zapytał na Facebooku o milczenie Kościoła w kwestii Trynkiewicza. „Kiedy […] dokonuje się pełzający lincz na Trynkiewiczu, żaden hierarcha kościelny nie przypomina nauczania Jezusa, oczywiście żaden się nie odważy”. To prawda, że i ja nie słyszałem żadnej wypowiedzi Kościoła w tej sprawie, prócz apeli katolickich publicystów: Maćka Onyszkiewicza, który na łamach Kontaktu pisał, że „Pedofil też człowiek” czy też Joanny Kociszewskiej, która na portalu wiara.pl, w tekście zatytułowanym „Bestie” przypominała: „Mariusz Trynkiewicz jest człowiekiem. Patrząc z perspektywy chrześcijańskiej: jest naszym bliźnim. Żadne popełnione zło go z tych kategorii nie wyjmie”. Co możemy dla niego zrobić? Nie pytam oczywiście o instrumenty prawne, ale instrumenty moralne. Stanik proponuje, by zaproponować mu pobyt w klasztorze. Nie byłby to wcale pierwszy przypadek.

Zanim jednak o klasztorze jako miejscu odosobnienia, nawrócenia, leczenia, resocjalizacji (sam nie wiem dokładnie czego), to przytoczę najpierw inny przykład chrześcijańskiej postawy, który niezmiennie wywołuje we mnie podziw. J. Delumeau w swojej książce „Wyznanie i przebaczenie” pisze o ewangelicznym nakazie miłości nieprzyjaciół i modlitwy za wrogów, co jest ściśle chrześcijańskim rysem moralności. Pisze, że trzeba próbować iść w ślady Jezusa, który modlił się za swoich oprawców. „Zdumiewające świadectwo takiej próby mieliśmy parę lat temu na procesie w Créteil. Pewien młody człowiek zabił dziewczynę, która nie chciała za niego wyjść. Przed oniemiałym ze zdumienia trybunałem i publicznością rodzice oświadczyli, powołując się na Ewangelię, że pragną zaadoptować mordercę ich córki. Była to niewątpliwie wyjątkowa decyzja i heroiczny wybór. Nikt nigdy nie mógłby wymagać tak niesłuchanej wspaniałomyślności od wszystkich rodziców będących w podobnej sytuacji” – pisze Delumeau (s. 112-113). A nawet – sugerować, dodam.

Wróćmy do pomysłu klasztoru. W roku 2004 na 30 lat więzienia została skazana Michelle Martin, wówczas była już żona belgijskiego pedofila Marka Dutroux, za współudział w wielu przestępstwach popełnionych przez jej męża. W roku 2012 zostaje warunkowo zwolniona z więzienia, by zamieszkać w klasztorze klarysek w Malonne koło Namur na południu Belgii. Zakonnice zgodziły się na jej przyjecie mimo krytyki kierowanej przeciw nim z bardzo wielu stron. Zwolnienie warunkowe było możliwe, ponieważ odbyła ona ponad połowę kary (16 lat), została bowiem zatrzymana w roku 1996. Jej adwokat zwrócił się w jej imieniu o zwolnienie warunkowe, gdyż Michelle Martin – ta „najbardziej znienawidzona kobieta w kraju” – chciałaby „odpokutować wobec społeczeństwa”. W odpowiedzi akces swój zgłosiły siostry klaryski z Malonne, a ich przełożona napisała w oświadczeniu: „Pani Martin jest istota ludzką, która – jak my wszyscy – jest zdolna do tego, co najgorsze i do tego, co najlepsze. Wierzymy, że budowanie na tym, co jest w niej najlepsze nie wypływa z naszej nieświadomości”.

Warunki zwolnienia obejmowały także zakaz zbliżania się do ofiar, zakaz przebywania w rejonach, gdzie mieszkała, nakaz podjęcia terapii, zakaz kontaktów z mediami. W klasztorze miała podjąć codzienne prace domowe. Decyzja spotkała się nie tylko z krytyką ze strony rodzin zamordowanych, ale także niektórych polityków oraz mieszkańców miejscowości, którzy sprzeciwiali się, by w ich otoczeniu zamieszkała „la monstre” – bestia. Trzeba też wspomnieć, że pojawiły się także głosy wsparcia wobec projektu i samych sióstr klarysek, których gest został przez niektórych uznany za „profetyczny”.

Dla wielu – niestety – decyzja sióstr stałą się powodem odejście od Kościoła. I to jest ta smutna konkluzja. Pojawiło się nawet wyrażenie „efekt Michelle Martin” na opisanie pewnej tendencji składania deklaracji wystąpienia z Kościoła właśnie z tego powodu. W roku 2012 w diecezji Liège do września zanotowano 67 wystąpień z Kościoła, z tego wiele z powodu zgody sióstr klarysek. Także w deklaracjach składanych w diecezji Tournai i Namur często motywowano swoją decyzję przyjęciem Michelle Martin do klasztoru. Akt ewangeliczny stał się – jak widać – powodem zgorszenia.

Joanna Kociszewska kończy swój tekst słowami: „Boże przebaczenie nikogo nie wyklucza. Nie wyklucza także tych, których my nazywamy »bestią«. To jest sedno Ewangelii. Mariusz Trynkiewicz też może być zbawiony. Możemy się spotkać w wieczności, po tej samej stronie. No, chyba, że nienawiść sprawi, że to my się odwrócimy…”. Miłość nieprzyjaciół i przebaczenie wobec wrogów jest probierzem Ewangelii. Zapewne jest to proces trudny, a być może nawet niemożliwy dla tych, którzy zostali bezpośrednio pokrzywdzeni, czy dla ich rodzin. Bóg uchował mnie od konieczności osobistego konfrontowania się z taką sytuacją. Od nikogo personalnie nie można tego wymagać, ale – jak wierzę – można tego wymagać od nas jako wspólnoty ludzi chcących wypełniać Ewangelię. Oczywiście, nikogo nie zmusimy do nawrócenia, pokuty, czy odkupienia swoich grzechów. Ważne jest pytanie, czy w ogóle – jako wspólnota ludzi wierzących – bylibyśmy gotowi na przyjęcie takiego nawróconego.


Polecamy książki ks. Andrzeja Draguły:



Komentarze:



Komentarze niepołączone z portalem Facebook

2014-01-30 00:02:00 - asia 2

Bardzo trudno jest wybaczyc komus kto nas podstępnie skrzywdził, zwłaszcza gdy byliśmy wtedy dziećmi. Jednak,gdy popatrzymy ile razy On nam wybaczył, gdy chcemy uczciwie odmówić Ojcze Nasz, to musimy się przemoc i wolną wolą wybaczyc. To jest realne - wiem o tym. Trudne, ale realne


Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.

archiwum (167)

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?