Czytelnia

Dziś i jutro polskiej wiary

Zespół Laboratorium WIĘZI, Zawsze mierna czy wierna?

Sławomir Sowiński stwierdził wręcz, że do mocnych stron polskiego życia religijnego należy „pluralizm i równowaga polskiego katolicyzmu, różnorodność oferty duszpasterskiej i duchowej – współegzystencja katolicyzmu ludowego i coraz silniejszego nurtu wiary świadomej i uwewnętrznionej, tradycyjnych parafialnych form duszpasterskich i nowych ruchów religijnych, a także wyraźny pluralizm w poglądach poszczególnych biskupów”.

Rzecz jasna, wśród mocnych stron wymieniano także zobowiązującą spuściznę Jana Pawła II. Religijność Karola Wojtyły opierała się na doświadczeniu polskości rozumianej „po jagiellońsku” – nie zaś monoetnicznie i monoreligijnie. Koncepcja Rzeczypospolitej wielu narodów, kultur i religii okazała się wręcz – napisał Sławomir Żurek – „najmocniejszą stroną polskiej religijności”. Stanowiła bowiem fundament ekumenicznej i międzyreligijnej aktywności Papieża-Polaka.

Inne jeszcze mocne strony polskiej wiary to: ofiarność – gotowość materialnego wspierania Kościoła, a także chęć do angażowania się w działania na rzecz Kościoła, zdolność do poświęceń połączona z żarliwością, zdrowy „duch bojaźni bożej” (jeśli Polak wierzy, to nie traktuje Boga jak „dobrego kumpla” – s. Barbara Chyrowicz).

Trafnym podsumowaniem obrazu mocnych stron polskiej wiary w opiniach członków Zespołu Laboratorium WIĘZI wydają się słowa Piotra Wojciechowskiego: „Pewne jest jedno – ciągle jeszcze jest z kim mówić o Bogu, są miejsca spotkania, żyje język takiego dyskursu”.

Słabe strony polskiej wiary

Paradoksalnie, zjawiska opisywane jako mocne strony polskiej wiary mają czasem także swoją „drugą stronę medalu” – na skutek tego mogą się pojawić w niniejszej analizie również wśród stron słabych. Mogą one również odgrywać znaczącą rolę w przyszłości – mogą zatem stać się szansą lub zagrożeniem (te problemy będą opisywane poniżej w trzeciej i czwartej części tekstu).

Wśród słabości polskiej wiary członkowie Laboratorium WIĘZI wymieniali wiele cech czy zjawisk. Najczęściej powtarzało się słowo: klerykalizm. Jego przejawy dostrzegano w różnych dziedzinach życia Kościoła. Silne utożsamienie przeciętnego polskiego katolika z Kościołem nie przekłada się bowiem na poczucie odpowiedzialności za tę wspólnotę. Wciąż pokutuje przekonanie, że Kościół to duchowni, „oni, a nie my”.

Innymi słowy, brakuje zaufania pomiędzy świeckimi a duchownymi. Ci pierwsi narzekają na proboszczów, którzy nie podejmują ich inicjatyw. Dla odmiany, paradoksalnie, wielu księży skarży się na bierność swoich parafian. Problemem jest więc, z jednej strony, nieumiejętność samoograniczenia się przez duchownych (zajmowanie się wszystkim w parafii), a z drugiej strony, dramatyczna eklezjalna bierność wielu świeckich (traktowanie parafii jako punktu zaspokajania potrzeb religijnych, bez wymagania czegokolwiek od siebie). To ostatnie zjawisko ma w Polsce skalę masową, gdyż większość parafian (nawet większość osób przyznających się do związku ze swoją parafią) nie odczuwa potrzeba wpływania na życie swojej wspólnoty religijnej.

Niestety, utożsamianie Kościoła z księżmi zdarza się jednak nadal nawet w języku Kościoła hierarchicznego – gdy np. biskupi mówią o „wewnętrznych sprawach Kościoła”, tj. takich, które powinny być omawiane wyłącznie w gronie „wtajemniczonych”, czytaj: duchownych. W praktyce klerykalizm przejawia się np. przez powszechne na polskich wydziałach teologicznych, przy zatrudnianiu pracowników naukowych, pierwszeństwo dla mniej zdolnych księży przed zdolniejszymi świeckimi.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 następna strona

Dziś i jutro polskiej wiary

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?