Komentarze
blog Ewy Kiedio
Tuż obok
8 września 2011
Płaszów ma usta zamknięte
Malownicza płaszczyzna żółtych chwastów nad gwałtownie wciętą niecką nie mogłaby zwiastować niczego złowieszczego, gdyby nie wychylające się z dołu łby czterech wież przypominające monstrualne sromotniki. Tabliczka z napisem: „Szanowni Państwo! Wchodzicie na teren byłego obozu koncentracyjnego Płaszów. Prosimy o zachowanie zgodne z powagą tego miejsca”, którą minęliśmy pół godziny temu, pozwalała przypuszczać, że jest to kamieniołom Liban − jedno z miejsc katorżniczej pracy więźniów obozu. Ani teraz, ani podczas półgodzinnego przedzierania się przez chaszcze nic więcej na to nie wskazywało.
„Do you speak English?” − spytał starszy mężczyzna, pierwsza i ostatnia osoba, jaką zobaczyliśmy na tym wyrzuconym z czasu i przestrzeni wycinku świata. − „I’m lost” − bezradnie rozłożył ręce. Cóż, najwyraźniej zgubieni byliśmy w tym samym stopniu. Mogliśmy jedynie wymienić się wiedzą domniemaną: podobno jeśli poszło się ścieżynką między kępą pokrzyw a obniżeniem terenu, można było dotrzeć do pomnika. Punkty orientacyjne zawiodły, zwątpiliśmy.
Małe marzenia udaje się spełniać – my marzyliśmy tylko o tym, aby udało się wydostać spomiędzy kęp, obniżeń i zagajników. O tym, że dwa domki, które wzięliśmy za zabudowania obozowe, wcale nimi nie były oraz że obiekty znajdujące się w kamieniołomie Liban to w rzeczywistości resztki scenografii do filmu „Lista Schindlera”, które za budynki z czasu wojny bierze większość turystów, dowiedzieliśmy się dopiero później – z internetu oraz w muzeum urządzonym w byłej fabryce Oskara Schindlera.
Dramatyczny kontrast zresztą: z jednej strony muzeum, którego ekspozycja nastawiona jest na osobiste przeżycie i rzeczywiście przemawia do emocji, nie autentykami z epoki jednak, ale odwzorowaniem scen, sytuacji, przestrzeni. Oto mieszkanie z getta − pokój, w którym krzyżują się drogi kilku mieszkających w nim rodzin, całego przekroju pokoleń i stylów życia. Dywany, zegary, świeczniki zrzucone na bezładną stertę − wizja akcji przesiedleńczych. Zaimprowizowany, ale głośny krzyk. Z drugiej strony − Płaszów, którego prawdzie nie pozwolono przemówić.
Polecamy książkę Ewy Kiedio:
Ewa Kiedio poleca:
Komentarze:
Komentarze niepołączone z portalem Facebook
2011-11-16 22:48:23 - DlzUgHvaTRXss
I could read a book about this wihtout finding such real-world approaches!
Komentarz pojawi się po zaakceptowaniu przez moderatora.